sobota, 04 maja 2024
Miło Cię widzieć!

Zawód jest moją pasją - Jolanta Wagner



Kiedy zaczynata karierę blisko 25 lat temu, w Polsce niewiele osób wiedziato, na czym polega profesja wizażysty. Przekazywała swoja wiedze specjalistom z branży, zwyktym kobietom i pasjonatom, którzy chcieli poznać tajniki tego zawodu. Dziś już nie musi nikomu udowadniać, że jest to niezwykle kreatywna, ciekawa, ale i trudna praca - z pasja i oddaniem poświęca się kształceniu nowych kadr. Oto rozmowa z Jolanta Wagner - make-up artist, wyktadowca, autorka książek, kreatorka i producentka kosmetyków...

 

 

 

 

 

ajwagner Wkrótce obchodzi Pani 25-lecie pracy artystycznej. Jak wspomina Pani zawodowe początki?

Pierwsze kroki w zawodzie stawia­łam w bardzo dziwnych czasach. Zburzono mur berliński, nastąpi­ły zmiany ustrojowe, a ja zaczyna­łam całkiem nowy rozdział w moim życiu. Byłam tak bardzo zafascy­nowana nauką, że nic innego do mnie wówczas nie docierało. Kiedy przyjeżdżałam do Polski, z telewi­zji dowiadywałam się, co właśnie wydarzyło się w świecie. A potem wracałam do nauki i moim całym światem stawał się zawód, które­go się uczyłam. Pamiętam, że goto­wa byłam wiele poświęcić dla pra­cy. Profesjonalny kufer wizażysty kosztował wówczas tyle, co nowy mały fiat. Od początku stawiałam na profesjonalizm, nie zadowala­jąc się półśrodkami. Dzięki temu, że miałam dobre podstawy, potem ła­twiej odnalazłam się w zawodzie. Oczywiście musiałam się rozwijać i pokonywać wiele przeszkód, ale już na etapie nauki uwrażliwiono mnie na to, z czym mogę się ze­tknąć w pracy.


Kiedy poczuła się Pani profesjo­nalistką w swojej dziedzinie?

Od początku czułam, że wykonu­ję swoją pracę rzetelnie, ale towa­rzyszyła mi potrzeba konfronta­cji z innymi. Edukacja zawodowa nie skończyła się zatem na jed­nej szkole, chciałam poznać wiele różnych technik, wielu mistrzów. Podróżowałam więc po Europie i po świecie - uczyłam się od naj­lepszych, m.in. w Niemczech, we Włoszech, w Hiszpanii i USA. Odwiedzałam także wszystkie najważniejsze światowe impre­zy branżowe. Po 10 latach prakty­kowania poczułam się naprawdę dobra. Dziś wiem, że mam wie­dzę, która pozwala mi nie błądzić. Ufam sobie, swojemu doświadcze­niu. Wiem, na co mogę sobie po­zwolić.


Porównując siebie na początku kariery i teraz, czy coś zmieniło się w Pani nastawieniu do pracy?

Na początku miałam skłonność do zbyt intensywnego przyglądania się ludzkim twarzom. Teraz wystarczy mi rzut oka, abym wiedziała, co warto by było poprawić. Niestety, lata pracy w tym zawodzie przyniosły także roz­czarowania. Kiedy zaczynałam uczyć młodych wizażystów, wyobrażałam sobie, że możliwe jest stworzenie no­wej generacji profesjonalistów, którzy nie będą przekładać swojej osoby po­nad dobrze wykonaną pracę. Chodzi

o  zrozumienie elementarnej zasady, że wizażysta jest na usługach klien­ta, który do niego przychodzi. Nie ma tu miejsca na tworzenie spektaklu ze sobą w roli głównej, wszak w tym duecie najważniejszy jest klient, je­go potrzeby i oczekiwania. Musiałam pogodzić się z pewnego rodzaju roz­czarowaniem, że nie wszyscy się do tej pracy nadają, tu nie ma pola na gwiazdorzenie.


Ale przecież nie rezygnuje pani z kształcenia wizażystów? Wciąż Pani uczy.

Lubię uczyć i widzę sens pracy z młodymi ludźmi. To prawda, że w ciągu ponad dwudziestu lat spotkałam się z osobami, które nigdy nie powinny rozpoczynać przygody z wizażem, gdyż nie mają ku temu predys­pozycji, ale na mojej drodze stanęli też ludzie fanta­styczni. Wielu z nich odnosi sukcesy za granicą, w mi­strzostwach, prowadzi prezentacje, a nawet ma swoje szkoły makijażu na mojej licencji. To jest wystarczają­cy powód, by nadal dzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą. Po latach z dużą pewnością mogę stwierdzić, że sukces odnoszą osoby, które mają w sobie wiele po­kory. Jeśli jeszcze przed rozpoczęciem nauki ktoś mó­wi mi, że marzy o tym, by być sławnym i zajmować się tylko gwiazdami, to wiem, że nie jest na dobrej drodze. Gdy wizażysta po podstawowym szkoleniu uważa, że jest już doskonały, także najchętniej odradziłabym mu ten zawód. Ci najlepsi są skupieni, skromni i mają świa­domość tego, jak wiele jeszcze nauki przed nimi.


Od trzech lat jest produkuje Pani autorską linię ko­smetyków dla wizażystów. Czy w trudnym czasie kry­zysu gospodarczego była to Pani zdaniem odpowied­nia decyzja?

Cóż, muszę przyznać, że efekt przerósł moje najśmiel­sze oczekiwania. Okazało się, że jest ogromne zapotrze­bowanie na produkty profesjonalne wysokiej jakości. Wizażystki, poajwagne2r wykreowaniu wizerunku swojej klient­ki, mogą liczyć jeszcze na dodatkowy zysk z odsprzeda­ży kosmetyków, którymi wykonywały makijaż. Klientki mają bardzo wysokie wymagania i niekoniecznie chcą używać kosmetyku, który jest wszędzie dostępny - i ta­ki właśnie ekskluzywny produkt możemy im zapewnić. Ja także korzystając z zabiegów u kosmetyczki z rado­ścią wychodzę z pełną torbą cudownych specyfików. Wiem, że są dobrane do mojej cery i wieku. W tym kie­runku zmierza rynek usług luksusowych.


Skąd czerpie Pani siłę i inspirację w tym wymagają­cym ciągłej kreatywności i pasji zawodzie?

Siła tkwi w rodzinie. Im bardziej kochająca, tym więk­sza energia do działania. A teraz potencjał dodatkowo się zwiększył, gdyż pojawił się wśród nas nowy członek rodziny - długo oczekiwana wnuczka. To nieprawdopo­dobne, ile radości i nadziei może wnieść do życia taki mały człowiek.

Inspiracje pojawiają się, gdy myśli krążą wokół konkret­nego tematu, ale czasem też jakiś pomysł potrafi wybu- dzić mnie w środku nocy. Ponieważ wykonuję zawód, który jest moją pasją, inspiracja przychodzi sama!


Jaki jest Pani sposób na relaks i zdystansowanie się od spraw zawodowych?

Z natury jestem samotnikiem. Dużo czytam i podróżu­ję. W momentach silnego przepracowania muszę chwi­lę pobyć sama w pięknym otoczeniu. Wizualizacja jest dla mnie kluczowym punktem relaksu. Uwielbiam też długie spacery, szczególnie te w ukochanym Sopocie. Mam spory dystans do pracy od kiedy zrozumiałam, że nie wszystkich muszę uszczęśliwiać, a w sprawach służbowych powinnam kierować się profesjonalizmem, a nie emocjami. I choć trudno stosować te zasady w praktyce, mnie się udało. Do tego unikanie toksycz­nych osób i środowisk... i praca jest już wyłącznie przy­jemnością!


Czego Pani życzyć u progu jubileuszu 25-lecia pra­cy artystycznej?

Prywatnie zdrowia - z resztą sobie poradzę. Zawodowo, aby odbiorcy mojej marki na rynkach zagranicznych odebrali mój produkt równie dobrze, jak polskie wiza­żystki.


Czym zaskoczy Pani odwiedzających nasze targi BEUTY FORUM & SPA?

Mam w zanadrzu kilka niespodzianek, ale mogę zdra­dzić, że w sobotę o godz. 13.30 odbędzie się finał Polskich Mistrzostw Artystów Makijażu, ogromne wydarzenie w naszym środowisku. W niedzielę o 14.30 zaprezen­tuję Państwu makijaż kobiety kreatywnej na jesień. Zapraszam więc na scenę MEETING POINT. Ponadto w sobotę odbędzie się długo oczekiwany w środowisku Kongres Artystów Makijażu. Zaproponuję również no­we produkty w mojej autorskiej linii kosmetyków, mi­neralny puder brązujący i mineralny puder prasowany wygładzający cerę.

Dziękuję bardzo za rozmowę

 Dziękuję i pozdrawiam czytelników BEAUTY FORUM

rozmawiała Olga Koperkiewicz


Wywiad pochodzi z:





 

http://jolantawagner.pl/

bal5c



Oceń ten artykuł
(9 głosów)