piątek, 26 kwietnia 2024
Miło Cię widzieć!

Jak być mamą i pozostać sobą?

Jak być mamą i pozostać sobą?

 

 

 

Myślałam tylko o tym, żeby ten piękny czas w moim życiu trwał wiecznie. Owszem, przytyłam, miałam mdłości w pierwszych miesiącach ciąży, ale czułam się niczym królowa dokonująca wielkiego, niepowtarzalnego dzieła. Cała rodzina chuchała na mnie, wypytywała o samopoczucie, podsuwała zdrowe jedzenie, traktowała niczym delikatne ziarenko. Największą jednak radością i wsparciem był partner, który akceptował wszystkie moje dziwne zachcianki, apetyty w środku nocy, łzy z powodu załamania pogodowego, żale i rozterki. Wszystko zdawało się wielką, radosną bajką. Mogłam myśleć tylko o swojej misji stawania się pełnowartościową kobietą- matką. Mieliśmy zaplanowany poród rodzinny, wydarzenie życia, które miało scementować naszą więź na zawsze. Wydawało mi się, że złapałam Pana Boga za nogi i nic już nie może mi tego szczęścia odebrać- pisze Krystyna, którą ciąża i narodziny dziecka zmieniły jak każdą kobietę, nieodwracalnie. Po porodzie kilka tygodni wielkiej fascynacji córeczką, poczucia spełnienia i radości. Odwiedziny rodziny, znajomych, różowe skarpetki i śliczne gryzaczki. Zapach niemowlęcej oliwki w domu, wszystko sterylne, z innego, magicznego świata. Po kilku tygodniach zaczyna pojawiać się jakieś ogólne przemęczenie. Kobieta rozgląda się i widzi, że całym jej światem, orbitą i kosmosem jest dziecko i wielka miłość, którą do niego odczuwa. Zaaferowany mąż musi troszkę więcej pracować, żeby zapewnić byt ukochanej kruszynce. Bezdzietne koleżanki po pierwszych wizytach i gratulacjach, nie mają czasu na długie wysłuchiwanie problemów z kolkami, bólami brzuszka, niezidentyfikowanymi przyczynami płaczów maluszka. Świat zaczyna się mocno zawężać. W pewnym momencie pojawia się pytanie: czy ja właściwie będę jeszcze mogła kiedyś wyjść luźno z domu i popatrzeć na świat? Nie mówiąc już o aktywnym uczestniczeniu w relaksie, spotkaniach towarzyskich, nocnych wypadach do kina. Mąż wracający późno do domu chętnie przywita się z bobaskiem, „ poguga” do niego a nawet „ wyprowadzi na spacer”. Później jednak jest bardzo zmęczony, potrzebuje relaksu lub znów ma szkolenie w weekend. Kobieta zostaje nagle sama. Jej wielka misja nie daje już wielkiego uśmiechu na twarzy, a bywa, że staje się ciężkim bagażem. Bywa jednak inaczej. Mężczyzna leci z pracy na skrzydłach, żeby nie umknął mu cały dzień, w którym jego potomek rozwinął się nieodwracalnie. Patrzy, kręci filmy z pierwszą zupką, ząbkami, uśmiechem, słowami wypowiedzianymi przez maluszka. Wspiera partnerkę, namawia na wyjście do fryzjera i kosmetyczki, pomaga przebrnąć przez depresję poporodową. Bywają jeszcze inne scenariusze, które pisze życie. Dezerterujący tatusiowie, nadgorliwe babcie i wiele innych ciekawych możliwości. Jedno jest jednak niezmienne. Wraz z narodzeniem pierwszego dziecka, nic już nigdy nie będzie takie samo. Życie, czasami tak skrupulatnie zaplanowane, przewidywalne- staje się wielką wichurą, która przynosi nieznane. W naszym kraju niestety, kobiety, które odnajdują w sobie uczucie rozgoryczenia, czasami też rozczarowania macierzyństwem- są klasyfikowane jako złe matki. Która kobieta, kochająca swoje dziecko pozwoliłaby na włożenie jej do szuflady „ zła matka”? Każda więc, choćby padała na twarz ze zmęczenia, stara się pokazać, jak świetnie radzi sobie w nowej roli, jaka jest szczęśliwa i spełniona. Owszem, macierzyństwo to zupełnie nowy wymiar i daje wielką satysfakcję. Wiąże się jednak nierozerwalnie ze zmianą sposobu życia, odpowiedzialnością, nieprzespanymi nocami, czasami depresją. Jest to jak najbardziej naturalne i udawanie, że urodzenie dziecka to tylko różowy kolor, tęcza nad naszym domem i pulchne rączki całowane przez nas 24 godziny na dobę- bywa przyczyną wewnętrznej frustracji. Czasami można odnieść wrażenie, że boimy się prawdziwego, realnego życia. Wolimy udawać sami przed sobą i przed otoczeniem, że to co trudne, bolesne, męczące, nas nie dotyczy. Boimy się okazać słabość, wystawić na „ strzał „ obmowy, krytyki, szeregu rodzinnych pytań i lustrujących wzroków. Tymczasem warto postawić sprawę jasno. Jeżeli decyduję się świadomie na macierzyństwo, warto żebym miała prawdziwy obraz swojego wyboru. Na początku może być trudno, trzeba przygotować się na zmęczenie, kryzysy, nieprzespane noce, zmartwienia o zdrowie dzidziusia i swoje. Trzeba wiedzieć, że partner także będzie musiał dojrzeć do nowej roli i niekoniecznie zachowa się tak, jak napisali w naszym ulubionym poradniku. Być może trzeba będzie zrezygnować na dłuższy czas z aktywności zawodowej, poleżeć w domu lub szpitalu. Może nasza rola niezależnej bizneswoman ulegnie diametralnej zmianie. Może tak, a może nie. Wszystko pokaże życie, a ciąży, porodu i wczesnego macierzyństwa nie sposób całkowicie zaplanować. I to jest piękne. Samo życie. Jest jednak i druga strona medalu. Otworzymy się na zupełnie nowy wymiar spełnienia. Poczujemy coś, czego nie sposób przekazać słowami. Będziemy miały możliwość patrzenia na rozwój nowego człowieka, który powstał z nas samych. Będziemy czuły, że jest ktoś, kogo kochamy i kto kocha bezwarunkowo. Będziemy czuły się nieprawdopodobnie potrzebne i cudownie wyjątkowe. Będziemy nadal pięknymi kobietami, a dodatkowo mamami. Jak to mawiają starsi ludzie- od przybytku głowa nie boli. Podobnie jest z wejściem w rolę mamy. Choć czasami męcząca, trudna i wymagająca cudów- czy jest kobieta, która zostając mamą, mogłaby tego żałować? Jeżeli marzymy o dziecku, warto się po prostu na nie zdecydować. Prawda jest taka, że nigdy nie będzie idealnego momentu. Jeżeli kobieta jest aktywna, pracuje, ma pasję, hobby- tak będzie do końca życia. Dziecko po prostu będzie uczestnikiem i towarzyszem jej życia, osiągając swoją dojrzałość, niezależność. W końcu będzie przedszkolakiem, uczniem, nastolatkiem, młodą kobietą lub mężczyzną. I choćbyśmy nie wiem jak kochały swoje psy i koty, posiadanie dziecka jest czymś nieporównywalnym. Pisząc te słowa, absolutnie nie namawiam do macierzyństwa kobiet, które po prostu dzieci posiadać nie chcą. Każdy ma prawo wyboru i nie jest prawdą, że kobieta bezdzietna musi być nieszczęśliwa. Jest wiele dróg życiowych i najważniejsze, żebyśmy dla siebie wybrały tą właściwą i nigdy nie musiały mówić na starość „ Żałuję, że ….”.

 

Autor: Agnieszka Zydroń

www.agnieszkazydron.pl

Fot. wykonała Iwona Wojdowska.

Oceń ten artykuł
(16 głosów)