wtorek, 19 marca 2024
Miło Cię widzieć!

Alternatywa dla opalenizny z solarium, czyli ekskluzywny zabieg opalania w domu z preparatem samoopalającym Organic Tan

alternatywa1O tym, że opalenizna z solarium do najzdrowszych nie należy, słyszał już każdy. Promieniowanie UV, podobne do promieniowania słonecznego wiązane jest z powstawaniem nowotworów skóry a także czerniaków skóry i gałki ocznej. Poza tym istnieje szereg przeciwwskazań do korzystania z solarium.

 

Są nimi m.in.:

  • Zaburzenia krążenia

  • Choroby serca

  • Nadczynność tarczycy

  • Choroby nerek

  • Epilepsja

  • Uczulenie skóry na słońce

  • Stany zapalne skóry

  • Rozszerzone i pękające naczynka na ciele

  • Pieprzyki i przebarwienia

  • Ciąża

  • Miesiączka

  • Nowotwory złośliwe

  • Antybiotykoterapia

  • Przyjmowanie leków przeciwgrzybiczych oraz przeciwbakteryjnych

 

Dodatkowo promieniowanie UV wysusza skórę i przyczynia się do przedwczesnego starzenia. A tego przecież nie chcemy

 

Dlaczego nie wspominam o słońcu? Ponieważ to całkiem odrębny temat (mam nadzieję, że uda mi się go opisać w którymś z kolejnych postów), pod hasłem – synteza witaminy D. Właśnie poprzez wystawianie się na słońce. I od razu uprzedzę pytanie – czy da się uzupełnić zapasy witaminy D samą dietą? Tak, ale!... Aby to zrobić należałoby jeść codziennie ryby (tłuste morskie) lub 20szt. jajek. Zarówno jedzenie codziennie ryb, z racji na zanieczyszczenie metalami ciężkimi, jak i jajek z racji na witaminę A, którą byśmy przedawkowali nie jest wskazane. Także sama dieta, zdrowa dieta, nie wystarczy, aby zapewnić sobie odpowiednią ilość witaminy D. Słonce to życie! Ale wszystko w odpowiednich ilościach i z głową

 

A co z solarium i syntezą witaminy D? Przecież tam również jest promieniowanie UV.

Moglibyśmy posiłkować się wizytą solarium jako pomocą w zapewnieniu odpowiedniej ilości witaminy D, ale większość solariów w Polsce posiada lampy, które zamiast syntezy powodują, uwaga, rozkład ustrojowych zasobów witaminy D! Wynika to z zakresu promieniowania UVA, powyżej 290-315nm.

 

Dlatego jeśli nie słońce (bo np. go brak) i nie solarium – bo szkodliwe, pozostaje nam samoopalacz

Samoopalacz to substancja (kosmetyk), która ma za zadanie nadać skórze brązowy odcień poprzez zmianę koloru rogowej warstwy naskórka, bez naświetlania skóry promieniami UV.

Jego działanie jest krótkotrwałe - kilka, max kilkanaście dni w zależności od tego jak szybko złuszcza nam się naskórek. Dlatego zabieg opalania samoopalaczem należy powtarzać co kilka dni w celu utrzymania opalenizny.

 

Ja dzisiaj mam dla was opinię o nowym produkcie samoopalającym Organic Tan.

Niedawno dostałam propozycję przetestowania go w domu i wiecie co mnie skusiło? Zapewnienie producenta, że nie pozostawia brzydkiego zapachu na skórze po aplikacji.

 

Powiem szczerze, że moje przygody z samoopalaczami zaczęły się już dawno. Aktualnie w szafce mam 3 balsamy samoopalające i jeden olejek (przeterminowane regularne wyrzucam). Każdy innej firmy. Każdy pięknie pachnący. Do momentu, gdy nałożę go na skórę! Smród (wybaczcie) skóry po aplikacji samoopalacza sprawiał, że każdy kosmetyk, który kupowałam, używałam tylko raz, max dwa razy.

Nie wiem jaka reakcja zachodzi na skórze, że taki zapach powstaje, jednak nie jestem w stanie go zdzierżyć. I to właśnie zapewnienie o braku brzydkiego zapachu przekonało mnie do wypróbowania.

 

Kilka słów o samoopalaczu Organic Tan

Kosmetyk znajduje się w bardzo poręcznej buteleczce z atomizerem. Do płynu samoopalającego dołączona jest specjalna rękawica ułatwiająca aplikację. Sam samoopalacz jest bardzo rzadki, niczym woda i brązowy. Widać w nim tłuste oczka.

 alternatywa2

alternatywa3

Dostępny jest w trzech kolorach:

  • Do jasnej karnacji
  • Normalnej oraz
  • Ciemnej

W butelkach 100 i 200ml.

 

Ja testowałam samoopalacz do normalnej karnacji.

 

Przed użyciem oczywiście przeczytałam instrukcję i obejrzałam film instruktażowy na YouTube (klik), co również wam polecam zrobić, jeśli zdecydujecie się na zakup.

 

Według zaleceń, przed zabiegiem opalania, wykonałam peeling całego ciała i ogoliłam maszynką nogi.

 

Samoopalacz nakładałam własnymi dłońmi, a nie załączoną rękawicą, ponieważ tak było mi wygodniej. Oczywiście producent poleca użycie rękawicy, gdyż ma ona za zadanie ułatwić aplikację kosmetyku.

 

Psikałam płynem prosto na dłonie (nie na skórę, aby nie nabrudzić za bardzo w łazience), a następnie smarowałam nim po kolei każdy kawałek ciała. Zaczęłam od rąk. Użyłam ilości jednego psiknięcia na jedną rękę. Później była szyja, dekolt i brzuch. Następnie plecy (filmik na YouTube pomija tę część ciała, ale oczywiście plecki też opalamy), pośladki, nogi i twarz. Na nogi użyłam po dwa psiknięcia płynu.

 

Po zakończonym „opalaniu” producent doradza ubranie się w luźne ciuchy (aby samoopalacza nie zetrzeć) oraz prysznic po minimum 6 godzinach. Tak też zrobiłam. Oczywiście umyłam jeszcze bardzo dokładnie dłonie, aby zmyć resztki preparatu.

 

Ponieważ nałożyłam minimalną ilość kosmetyku na skórę, efekt opalenia był bardzo delikatny*. Byłam odrobinę ciemniejsza, jednak niewystarczająco. Dlatego kolejnego dnia powtórzyłam całą procedurę, nakładając podwójną ilość preparatu w porównaniu z dniem poprzednim. Wskoczyłam w sukienkę i czekałam co będzie. Po 4 godzinach, gdy spojrzałam w lustro efekt bardzo mnie zadowolił!

 

Więcej na: http://sklepsunspa.pl/

 

 

Oceń ten artykuł
(11 głosów)